Było ich trzech. Znali się już od czasów szkoły podstawowej, kiedy to zakumplowali się podczas ucieczki przed goniącym ich dyrektorem placówki. Wtedy schowali się w szafie z mapami w sali geograficznej. I tak w niej przesiedzieli kilkanaście godzin.
Wpływ wypożyczalni samochodów na przyjaźń
Później razem poszli do gimnazjum oraz do liceum,. Ich drogi rozeszły się dopiero na studiach, kiedy to każdy z nich wybrał inny kierunek swojej przyszłości. Po ukończonych studiach każdy z nich rozpoczął swoją własną działalność. Każdy w branży w której najlepiej się znał i każdy robił to co najbardziej chciał. I tak Władysław zaczął świadczyć znane jako wynajem samochodów, Kazimierz otworzył budynek z dumnym szyldem „Wypożyczalnia samochodów u Kazimierza, wspaniałe samochody we wspaniałych cenach. Wypożycz co tylko chcesz.” Prawda, długa nazwa, ale Kazimierz nie był dobry w tworzeniu reklamy. Natomiast Łukasz też otworzył własną działalność i an swoim budynku wywiesił „Najznakomitsza wypożyczalnia samochodów dostawczych warszawa Pana Łukasza, który wypożycza wszystko począwszy od Żuków przez Lublin do Mercedesów”. Pech chciał, że każdy z nich otworzył swój interes przy tej samej ulicy, a co za tym idzie stali się dla siebie poważną konkurencją. Szczególnie było to widać między Władysławem, a Kazimierzem. Ich interesy się na siebie nakładały przez co bardzo często dochodziło między nimi do kłótni w tej sprawie. Każdy z nich chciał udowodnić drugiemu, że to właśnie on był tutaj pierwszy i to mu się należy możliwość robienia tu interesu. Kłótnia przerodziła się w wojnę na demolowanie salonów przy pomocy kamieni lub pomidorów i jajek. Przez te dziecinne wojny podjazdowe oboje stracili klientów i stracili długo pielęgnowaną przyjaźń.
Jedynie Łukasz w tym całym konflikcie był stroną postronną i za nikim się nie opowiedział przez co skupił się na prowadzeniu swojej wypożyczalni i dzięki temu zarobił ładne pieniądze. Po czasie Kazimierz odpuścił i wyjechał z miasta, aby tam prowadzić swój salon. Jednak przyjaźni już nie dało się uratować, bo wydarzyło się zbyt wiele.